Witam
Ten rok jest dla mnie bardzo twórczy. Zrobiłam już sporo rzeczy a
jeszcze trochę przede mną ;) Od dawna chciałam mieć takie fajne
taborety, które zgrają się z moim zeszłorocznym pniakiem stoliczkiem.
Podczas przywozu drzewa na zimę, wpadł mi w ręce wspaniały bukowy pniak.
Wielkością idealny na krzesełka. W ruch poszła piła, która przecięła mi
go na pół. Przez miesiąc krążki schły na świeżym, lecz zacienionym
miejscu, by zbytnio nie popękały od słońca. Potem w ruch poszło dłuto i
okorowałam je.
Następnym etapem było szlifowanie. Nie zrobiłam tego idealnie, widać
na zawoskowanych pniakach wcinki, ale szczerze mówiąc nie przeszkadza
mi to.
Kolejny etap był już bardziej skomplikowany i potrzebowałam pomocy. Kombinowałam z nogami.
U mnie w mieście nie dostałam gotowych, zamawiając musiałabym czekać ( a
oczywiście ja tego chciałam uniknąć ). Myślałam co mogłoby je zastąpić
- style do łopaty ! Bingo ! Suche, w miarę proste, odpowiednia grubość
...i koszt śmiesznie niski :)
Razem z mężem, wykonaliśmy otwory w plastrach i przy pomocy kleju do
drewna ( nie pamiętam firmy, ale używany przez stolarza do klejenia )
zamocowaliśmy nogi.
Jak widać wcześniej popełniłam mały błąd i zawoskowałam plaster, jednak
udało się go dobrze odpylić i jeszcze raz naniosłam ciemny wosk.
Krzesełko białe dostało nóżki do połowy wymalowane białą kredową farbą Casa Blanca.
Siedzisko natomiast dostało cienką warstwę farby oraz lekko je
przetarłam, by wydobyć kolor drewna. Całe krzesełko zostało pokryte
bezbarwnym woskiem.
Taborety są dosyć wysokie , mają 40cm. Więc śmiało mogą służyć też jako stoliki kawowe.
Pozdrawiam, Marta